Prof. dr hab. n. med. Tadeusz Issat
Specjalista położnictwa i ginekologii oraz endokrynologii ginekologicznej z medycyną rozrodu, kierownik Kliniki Położnictwa i Ginekologii Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie oraz pracownik naukowy w/w Instytutu, autor i współautor nowatorskich terapii z zakresu ginekologii i położnictwa
Na cytologię dostępną w ramach badań przesiewowych zgłasza się w Polsce zaledwie 17 proc. kobiet z grup ryzyka zachorowania na raka szyjki macicy. To, że profilaktyka kuleje jest bardziej winą braku skoordynowanych działań czy zaniedbań ze strony pacjentek?
Jak wygląda dostęp do refundowanych badań profilaktyki ginekologicznej?
Mamy program profilaktyki raka szyjki macicy przeznaczony dla kobiet w wieku od 25 do 64 lat, które w ciągu ostatnich 3 lat nie wykonywały badania cytologicznego. Badanie można wykonać w każdym gabinecie ginekologicznym, który ma podpisaną umowę z Narodowym Funduszem Zdrowia. Jest to jedno z niewielu badań spełniających większość kryteriów idealnego badania przesiewowego. Jest tanie, łatwe w wykonaniu, o w miarę dużej czułości i swoistości w wykrywaniu zmian zarówno przednowotworowych, jak i nowotworowych szyjki macicy.
Profilaktyka w Polsce kuleje. Jak wpływają na to niedostatki systemu, a jak podejście pacjentek?
Problemy pojawiają się już na etapie profilaktyki u dziewczynek. Nie mamy specjalizacji takiej jak ginekologia dziecięca. Są po prostu ginekolodzy, którzy postanowili zajmować się problemami ginekologii dziecięcej. W kolejce do nich czeka się pół roku do roku, bo jest ich tak mało. Idąc dalej – mamy program przesiewowy raka szyjki macicy, ale jest nisko wyceniony, więc nie wszystkim opłaca się go realizować. Pacjentki też często zgłaszają się na cytologię do prywatnych gabinetów, które nie raportują wyników. Wiele kobiet ma dodatkowe ubezpieczenia w miejscu pracy, co sprawia, że opuszczają publiczny system opieki zdrowotnej i raportowania programów przesiewowych. Myślę więc, że z tymi badaniami może nie jest aż tak źle, jak mogłoby się wydawać. Z drugiej strony, wchodzą nowe techniki. Według zaleceń, po 30. roku życia należy pacjentce zrobić płynną cytologię z testem HPV. Tu pojawia się bariera kosztowa, bo badania nie da się w całości zrefundować. Nie każda placówka podstawowej ochrony zdrowia będzie więc chciała robić taką diagnostykę. Ponadto, profilaktykę ginekologiczną promuje wprawdzie wiele samorządów, ale brakuje działań scentralizowanych.
Jeśli chodzi o grzechy pacjentek, to dużym problemem z mojego punktu widzenia jest nieodbieranie wyników. Skoro nikt nie dzwonił, to panie uznają, że wynik był dobry. Widzimy też często pacjentki z zaawansowanym rakiem szyjki macicy, którym nie jesteśmy w stanie pomóc, a okazuje się, że ostatnią wizytę ginekologiczną odbyły 30 lat temu po porodzie dziecka…
Jaki wpływ na możliwość prokreacji ma zaniedbanie profilaktyki ginekologicznej?
Brak profilaktyki może, ale nie musi się odbić na prokreacji. Pacjentki mające nawracające zapalenia przydatków, panie ze zmianami na szyjce macicy, które skutkują zabiegami, mogą mieć trudności z zajściem w ciążę. Poddawana wielu interwencjom szyjka macicy może mieć zaburzoną drożność, przez co pojawią się kłopoty z zapłodnieniem. Z kolei jeśli uda się już zajść w ciążę, to może dojść do niewydolności szyjki macicy i poronień. Czasami jesteśmy zdziwieni pacjentkami, które pomimo braku uczestnictwa w programach profilaktyki ginekologicznej, nie tylko zachodzą w ciążę, ale także donoszą ją bez powikłań.